Z gwiazdki pop w ambitną wokalistkę w trochę więcej niż rok
Nie łatwe musi być życie dzieci hollywoodzkich celebrytów. W niektórych przypadkach nawet dostęp do dużych fortun nie rekompensuje im często presji z jaką muszą się mierzyć, aby choć trochę dorównać popularnością sławnym rodzicom. Rodzeństwo Willow oraz Jaden Smith, będące owocami związku Will Smitha oraz Jady Pinkett Smith, już od wczesnych lat wkroczyło na kreatywne, artystyczne ścieżki, udzielając się zarówno aktorsko, jak i muzycznie. Cały świat obserwować więc mógł ich rozwój, ale również krytykować potencjalny brak talentu, który nie zawsze dziedziczy się w genach.
Droga Willow prowadziła od wielkiego hitu, jakim było "Whip My Hair", przez kolejne wydawnictwa, na których coraz bardziej odjeżdzała od popowych przebojów, na rzecz inspiracji rockiem oraz punkiem, które doskonale wpisywały się w zarówno jej młodzieńczy bunt, jak i to co czują jej potencjalni słuchacze. Przyszedł jednak czas na kolejny etap, czyli "Empathogen", album, która sama nazwała swoją pierwszą płytą dla dorosłego słuchacza, oddzielając go grubą kreską od poprzednich dokonań. Słychać to doskonale od pierwszych minut krążka, na którym dominuje fuzja ambitnego popu, funku oraz jazzu ocierającego się momentami o elementy free. Ale nie tylko muzycznie dokonany został mocny przewrót. Dotychczasowe teksty o związkach, czy imprezach zastąpione zostały słowami na temat samoakceptacji oraz duchowości, a samo ich wykonanie to również zdecydowany krok na przód, gdyż przy nie tak oczywistej aranżacji, poradziła sobie znakomicie, zamykając usta sporej części krytyków, wytykającej jej od czasu do czasu braki wokalne.
Podsumowując, mamy tu kolejny dowód na to, że z potencjalnej popowej gwiazdki, wyrosnąć może pełnoprawna i świadoma artystka, na której kolejne muzyczne kroki będziemy mocno wyczekiwać, bo takich pozytywnych zaskoczeń w jej wykonani może być jeszcze sporo.