Hip-hopowy Tarantino, czyli historia zapomnianego klasyka

Jeżeli wspominamy najzdolniejszych hip-hopowych producentów, często do głowy przychodzą takie ksywy, jak Dj Premier, Pete Rock, Dr.Dre, RZA czy J.Dilla. Bardzo rzadko w tym gronie ktokolwiek wymienia Prince Paula, czyli człowieka który kilka razy udowodnił, że jego kreatywność jest ponadprzeciętna, co potwierdza nie tylko jego własna dyskografia, ale również projekty w których brał udział. Rozpoczynając od świetnego Stetsasonic, do których dołączył jeszcze w 1984 roku, poprzez pracę z De La Soul, nad ich trzema pierwszymi albumami, które na stałe wpisały się do kanonu współczesnej muzyki, udział w kolejnej znakomitej grupie jaką było Gravediggaz, aż po niezwykle oryginalne rzeczy wydane już pod swoim pseudonimem. Zanim przejdziemy jednak do jednego z nich, cofnijmy się na chwilę do wspomnianych wcześniej De La Soul. Ich pierwsze krążki wyróżniały nie tylko bardzo świeże i niezwykle zabawne teksty zarapowane na doskonale wyprodukowanych, nietypowych podkładach, ale sporo szumu narobiły również skity, czyli humorystyczne skecze wstawione między utworami, które nadawały im narracji i sprawiały, że albumy te brzmiały bardzo spójnie. To właśnie one stały się znakiem rozpoznawczym tamtych wydawnictw, a wszystko to głównie dzięki bohaterowi tego tekstu.
Na swoim drugim albumie, czyli wydanym w 1999 roku "A Prince Among Thieves" doprowadził sztukę użycia tego typu zabiegu do czystej perfekcji, wydając krążek będący swoistym słuchowiskiem, które u nie jednego odbiorcy wywołało przed oczyma obrazy niczym z filmu godnego twórczości Tarantino. Mamy tu bowiem historię dwóch znajomych, Tariqa oraz True, w których wcielili się odpowiednio znany z The Jugganots -- Breezly Brewin oraz Big Sha (chociaż do jego roli początkowo przymierzani byli również Notorious B.I.G. oraz Chino XL). Pierwszy z nich, na kilka chwil przed podpisaniem kontraktu z Wu-Tang Clanem, dla których to ma dostarczyć swoje demo, nieco pod presją otoczenia wplątany zostaje w tryby kryminalnej organizacji, do której wprowadza go właśnie jego przyjaciel. Po drodze poznaje różnego rodzaju handlarzy bronią, dillerów, narkomanów, mafijnych bossów oraz skorumpowanych policjantów, a wszystkie te świetnie rozpisane i charyzmatyczne postacie grane są przez, jakby nie patrzeć czołówkę amerykańskich raperów z końcówki lat 90. Znaleźli się wśród nich m.in. Kool Keith, Big Daddy Kane, Chubb Rock, Biz Markie, De La Soul, Everlast, Sadat X czy Xzibit i każdy dostarczył znakomite rymy wpisujące się w całą tą opowieść. Wszystko to na doskonałych produkcjach Prince Paula, który dosłownie przeszedł tu samego siebie, dostarczając muzykę charakterystyczną co prawda dla tego okresu, ale również nie stroniącą od eksperymentów, do których zdążył przyzwyczaić swoich fanów na poprzednim krążku, czyli instrumentalnym "Psychoanalysis: What Is It?"
Mamy więc tu do czynienia z wyjątkowym wydawnictwem, bo takiego rozmachu i tak dopracowanej narracji nie usłyszeliśmy potem już chyba nigdy. Podobnie jak w przypadku płyt De la Soul, dostaniemy tu sporo humoru, ale całość pomimo tego prowadzi do dosyć zaskakującego i tragicznego finału, ale o tym przekonajcie się sami odpalając ten doskonały, chociaż nieco zapomniany już krążek, będący zrealizowaną wręcz wzorowo wizją producenta, któremu zdecydowanie należy się miejsce wśród czołówki. Winylowe wydanie ""A Prince Among Thieves" znajdziecie TUTAJ.
Polecane
